W końcu się udało, wsiadłam samolot i poleciałam do mojej kochanej siostrzyczki
I widoczki miasteczka
Żeby nie było,że próżnowałam na urlopie, co to, to nie. Zabrałam ze sobą kilka gotowych jaj, kilka tam udziubałam,ale rozchodziły się tak szybko,że nie zdążyłam cyknąć zdjęć.
Na zdjęcia załapał się tylko króliki i jajka, które zostały u siostry :)